czwartek, 30 stycznia 2014

Już wszystko wiem.





Na początku chcę wam przypomnieć że możecie pisać w kom. "ja chcę", wybieram jedną osobę i dedykuję dla niej rozdział ;) Miłego czytanie ;** 

                                                                      UWAGA!
                               PRZECZYTAĆ NOTKĘ NA KOŃCU ROZDZIAŁU!  

 ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



 Rano obudził mnie dzwonek mojego telefonu którego tak bardzo nie na widzę -.- Nie chętnie wyszłam z łóżka. Podeszłam do szafy gdzie wybrałam zestaw na dzisiejszy dzień. Następnie skierowałam się do łazienki gdzie umyłam się i przebrałam wybrane poprzednio ciuchy. Zrobiłam lekki makijaż składający się z malowaniem rzęs i ust. Zeszłam da dół gdzie moja mama robiła naleśniki. Wspomniałam że je uwielbiam ?
- Hej - posłałam dla mamy przyjazny uśmiech siadając na barowym krześle. Zjadłam podane mi śniadanie. Pożegnałam się z rodzicielką wychodząc z domu.

***

Lekcje były jak zawsze. Nudne. Była przerwa na lunch więc razem z Natalią poszliśmy do stołówki. Postanowiliśmy że posiłek zjemy na dachu. Atmosfera była nawet całkiem przyjemna. Śmialiśmy się z naszych żartów, rzucaliśmy frytkami przechodzących którzy nie wiedzieli skąd lecą te frytki. xd 
-Teraz ty.
-Ok - zaśmiałam się wycelowałam twarz na jakiegoś przypadkowego kolesia. Moja ślina trafiła sam środek jego włosów. Chłopak poklepał się po głowie i jak poczuł coś mokrego spojrzał na górę i pech chciał żeby Natalki ślina poleciała sam czubek jego nosa. Z obrzydzeniem chusteczką wytarł wydzielinę. Mało co nie rozpłakaliśmy się ze śmiechu. Postanowiliśmy że wrócimy po zaraz zaczynały się lekcje. 

***

- Jaką masz następną? - spytała się Natalka podchodząc do mnie - ja mam matematykę
- Tak samo - powiedziałam zgodnie z prawdą - z kim siedzisz? 
- Z moim kolegą, a ty? - spytała się widząc zainteresowaniem 
- Justinem - odparłam skrzywiając się na samą tą myśl. 

 ***

Usiadłam do ławki. Na szczęście jeszcze nie było Biebera. Lecz na długo się nie cieszyłam bo po chwili wszedł do klasy. Podchodząc do mnie cwaniacki uśmiech wkradł się mu na usta. Wykręciłam tylko oczami i zaczęłam malować jakieś wzorki na okładce czasopisma przedstawiającego naszego ukochanego gwiazdę Justina Biebera. 
- Hej - uśmiechną się do mnie co ja odpowiedziałam tylko krótkim "cześć" . Usiadł koło mnie i wpatrywał się co robię. 
- Aż tak mnie nie lubisz żeby na moim zdjęciu domalowywać jakieś części co dziewczyny je mają? - spytał z oburzeniem 
- Jak coś Ci nie masuje to przesiądź się gdzieś indziej - odparłam trochę zirytowana
- Okej, okej już się nie odzywam - odpowiedział . Po chwili dostałam sms-a od mamy. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co chodzi. 

Jak masz przy sobie gazetę 1,2,3 START to otwórz na stronie 26. Tam znajdziesz tego mojego byłego. -mama 

Otworzyłam na podaną mi stronę i moim oczom ukazał się piosenkarz młodszy o 2 lata od mamy. A więc to on. Zamorduje go. Przysięgam. 
- Znasz go? - spytałam się Jussa pokazując zdjęcie. Tylko on mógł znać jakąś gwiazdę i być może gdzie mieszka. 
- No tak. Przyjaciel mojej mamy i sławny piosenkarz - odpowiedział  przyglądając się dobrze postaci - a co? - spojrzał na mnie tajemniczo
- A wiesz może gdzie mieszka? - mam nadzieje że odpowiesz. Ostatnie zdanie powiedziałam w myślach. 
- Po co ci to wiedzieć? - dociekał się.
- Proszę, powiesz ? jak chcesz to możesz iść ze mną a ja ci wytłumaczę o co chodzi po drodze. ok? 
- No dobra - powiedział po namyśle - kiedy? 
- Teraz. 
-Teraz?! - powtórzył z niedowierzaniem 
- tak teraz - potwierdziłam wychodząc z klasy.

***

Okazało się że on mieszka nie daleko naszej szkoły. Dalej nie powiedziałam mu o co chodzi. Jak wejdzie ze mną to wszystko na pewno usłyszy. Staliśmy koło jego domu. Pomału podeszliśmy do jego drzwi. Jaki był plan? Robię mu awanturę. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył nam 2 lata starszy ode mnie chłopak. 
- Czym mogę pomóc ? - spytał się czarnowłosy 
- Szukam Joa Jordana ( imię wymyślone ;) ) 
- Jak kolejni fani to niestety ale taty nie ma - zaraz, zaraz. Czy on powiedział tata? 
- Tata? - spytałam się niedowierzanie
- Taaak? A coś się stało? - było trochę zmieszany 
- Czekaj ile ty masz lat? 
- 21, a co - podrapał się po głowie. 
Ma 21 lat. Więc jest 2 lata ode mnie starszy. Coś jest nie tak.
- data urodzenia - muszę mieć pewność. 
- 12.04.1992r. Naprawdę nie wiem o co chodzi - kurwa. dzień narodzin dziecka mojej mamy które niby umarło. Co do cholery. Czy właśnie chłopak który stoi koło mnie jest moim bratem? 
- Naprawdę nie ma twojego taty? - spytałam się zmieszana 
- Ehh... jest wchodź - otworzył szerzej drzwi. 
- Justin - zwróciłam się do towarzysza który przeglądał się cały czas tej sytuacji - masz telefon i wyślij sms-a do mojej mamy czy na pewno dziecko które umarło nie żyje - podałam mu telefon a on kiwną głową i wziął urządzenie z mojej ręki. 
Weszłam do środka podążając za chyba moim bratem. Weszliśmy do pokoiku i tam zobaczyła mężczyznę który siedział przy papierach. Kiedy usłyszał skrzypienie drzwi oderwał głowę od jakiejś kartki którą czytał. 
- Tato, ta dziewczyna chce z tobą porozmawiać. Mówi że to ważne. 
- Niech usiądzie - gestem ręki pokazał krzesło. Posłusznie to zrobiłam - więc ? - spytał się wpatrując się we mnie 
- Zna pan porze Ninę Romano? - tym pytaniem zamurowałam mężczyznę. A niech tylko po wie że nie to mu nogi powyrywam. 
- Owszem znam, a o co chodzi? 
- A czy ten o to chłopak - pokazałam na osobę stojącą przy drzwiach - jest pańskim jak i Niny synem? - tym zamurowałam nie tylko Joa ale także chłopaka. 
- Ale to absurd! Pani jest jakąś dziennikarką? Jak tak to proszę opuścić mój dom - zdenerwowany mężczyzna znał z krzesła 
- Nie jest jakąś zasraną dziennikarką! Chcę tylko wiedzieć czy on jest jej synem - powiedział spokojniej lecz czułam jak łzy dopływają mi do oczów. Westchną i usiadł powrotem na miejsce
- Tak. On nazywa się Patrick (czyt. Patrik ;p ) 
- Więc on nie umarł? 
- Nie, po urodzeniu Nina oddała mi go. Upozorowaliśmy jego śmierć - wyjaśnił 
- Tato ja nic nie rozumiem. Mówiłeś że mama mnie  zostawiła dla jakiegoś mężczyzny kiedy miałem 2 lata - wtedy do rozmowy wtrącił się Patrick 
- Już wszystko wiem. Mama nie chciała zawracać głowy dzieckiem, więc oddała tobie. Mi powiedziała że mój przyrodni brat umarł  po urodzeniu, a Patrickowi powiedziałeś że jego matka go dostawiła. To ty zostawiłeś ją dla kariery. To ty dostawiłeś ją na pastwę losu z brzuchem. Jesteś śmierdzącym hujem - tu już nie wytrzymałam. Pękłam. Łzy leciały strumieniami po mojej twarzy. Wybiegłam z domu jak opętana. Nie wiedząc gdzie biegłam usłyszałam trąbienie, a później lekkie ukucie w klatce. Następnie nastała ciemność. 


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

OMG! Co się stało z Nikolą?! To wszystko pisałam z taką energią i weną ! Ciekawe co się stanie dalej ;) Co powie na to wszystko Patrick, Justin ? Dowiecie się w następnym rozdziale! Jak widzicie trochę dłuższy ale będą jeszcze dłuższe. :) Na razie prawdopodobnie rozdziały będą pokazywane raz tygodniu bo mi internet rozłączają i nie będę mogła pisać ;c Raz w tygodniu będę chodziła do siory i tam pisała! Więc cierpliwości :D Następny za... a na spontana... 4 kom. ;* Pozdrawiam ! 

Tak wygląda Patrick ---> Klik ! ;D 

                                        CZYTASZ = KOMENTUJESZ






wtorek, 28 stycznia 2014

Ok. Wierzę Ci.

 



-I jak? - spytałam się trochę zawstydzona.
Zero. Zero reakcji. Dalej siedział z tą otwartą piękną buźką. Jedna ręką zamknełam mu szczękę i po chwili zaśmiałam się - aż tak źle? - spytałam się robiąc niesmaczną minę. 
- No coś ty! Naprawdę masz niezły głos. Powinnaś zaśpiewać ze mną. 
- Nie za bardzo mi się to podoba - westchnełam 
- No proszę. Zrób to dla mnie - zrobiła minkę szczeniaczka ale co on wyobraża ! Ja dla nie go? Hah chyba z 5 piętra spadł. No ale z drugiej strony uratował mi życie przed tamtymi gostkami. 
- Okej ale to tylko dla tego że uratowałeś mnie - uśmiechnęłam się do niego - dziękuję - popatrzyłam na swoje kolana żeby zakryć rumieńce. Szatyn odwzajemnił miły uśmiech. Wruciliśmy do wcześniejszego zajęcia. Śpiewania. 

 ***

Czas mijał szybko i przyjemnie. Dowiedziałam się wielu rzeczy o Justinie tak samo jak on o mnie. Jedno pytanie dręczyło mnie całą próbę jak i rozmowę. 
- Justin? 
-Tak? - spytał się odwracając wzrok on  telewizora 
- Kim byli Ci ludzie, no wiesz... - ciężko było mi wymówić jakże każde słowo bo miałam gulę gardle i nie chciałam wracać do tego zdarzenia. Lecz moja ciekawość wygrała. Justin tylko westchną i poparzył prosto w moje oczy co działało dość dziwnie dla mnie. 
- Moi kumple. Jak słyszałaś powiedziałem - wylatujecie z gangu - to tak chodziło o taki prawdziwy gang ale ja z tym kończę raz na zawszę. Mam już dość ciągłego jeżdżenia poza Strandford i różne zakamarki tylko dla tego żeby komuś coś przywieść lub sprzedać. 
- To znaczy że handlujesz narkotykami ? - spytałam trochę rozkojarzona bo jakbyście zareagowali na wiadomość że sławna gwiazda ma gang i sprzedaje marihuanę ? 
- Zgadza się. Lecz powinnaś powiedzieć handlowałem bo już tego nie robię. Na prawdę.
- Ok. Wierzę Ci - uśmiechnęłam się przyjaźnie. 

 *** 

Dzień był nawet z tych lepszych niż pozostałych. Położyłam się na łóżko myśląc o całym dniu. Miły spędzony czas z Justinem i spoliczkowana przez dotąd nie znanego mi chłopaka. Ehh... takie życie. Wstałam i podeszłam do szafy wziąć piżamę. Weszłam do łazienki, odkręciłam ciepłą wodę i weszła do wanny. Włosy umyłam orzechowym szamponem, a ciało truskawkowym żelem. Po dokładnym umyciu się ubrała wcześniejsze wybrane ciuchy i położyłam się do łóżka przykrywając moje ciało ciepłą kołdrą. Po chwili oddałam się w objęcia Morfeusza. 


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej :) Przepraszam! Tak bardzo przepraszam! Na mojego bloga nie wchodziłam ok. miesiąc wiec nie wiedziałam że mam już 3 kom. i mogę następny rozdział napisać ;) Wybaczycie? Jeszcze przepraszam że taki krótki ale obiecuję że się poprawie i będą dłuższe i częściej pisane wpisy ;) Dzięki anonimkowi na asku dowiedziałam się że czekacie na rozdział i żeby nie ta osoba to by jeszcze rozdziałów nie było ponad 2 mies. ;D Kocham! Czekam na 3 kom.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ