czwartek, 30 stycznia 2014

Już wszystko wiem.





Na początku chcę wam przypomnieć że możecie pisać w kom. "ja chcę", wybieram jedną osobę i dedykuję dla niej rozdział ;) Miłego czytanie ;** 

                                                                      UWAGA!
                               PRZECZYTAĆ NOTKĘ NA KOŃCU ROZDZIAŁU!  

 ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



 Rano obudził mnie dzwonek mojego telefonu którego tak bardzo nie na widzę -.- Nie chętnie wyszłam z łóżka. Podeszłam do szafy gdzie wybrałam zestaw na dzisiejszy dzień. Następnie skierowałam się do łazienki gdzie umyłam się i przebrałam wybrane poprzednio ciuchy. Zrobiłam lekki makijaż składający się z malowaniem rzęs i ust. Zeszłam da dół gdzie moja mama robiła naleśniki. Wspomniałam że je uwielbiam ?
- Hej - posłałam dla mamy przyjazny uśmiech siadając na barowym krześle. Zjadłam podane mi śniadanie. Pożegnałam się z rodzicielką wychodząc z domu.

***

Lekcje były jak zawsze. Nudne. Była przerwa na lunch więc razem z Natalią poszliśmy do stołówki. Postanowiliśmy że posiłek zjemy na dachu. Atmosfera była nawet całkiem przyjemna. Śmialiśmy się z naszych żartów, rzucaliśmy frytkami przechodzących którzy nie wiedzieli skąd lecą te frytki. xd 
-Teraz ty.
-Ok - zaśmiałam się wycelowałam twarz na jakiegoś przypadkowego kolesia. Moja ślina trafiła sam środek jego włosów. Chłopak poklepał się po głowie i jak poczuł coś mokrego spojrzał na górę i pech chciał żeby Natalki ślina poleciała sam czubek jego nosa. Z obrzydzeniem chusteczką wytarł wydzielinę. Mało co nie rozpłakaliśmy się ze śmiechu. Postanowiliśmy że wrócimy po zaraz zaczynały się lekcje. 

***

- Jaką masz następną? - spytała się Natalka podchodząc do mnie - ja mam matematykę
- Tak samo - powiedziałam zgodnie z prawdą - z kim siedzisz? 
- Z moim kolegą, a ty? - spytała się widząc zainteresowaniem 
- Justinem - odparłam skrzywiając się na samą tą myśl. 

 ***

Usiadłam do ławki. Na szczęście jeszcze nie było Biebera. Lecz na długo się nie cieszyłam bo po chwili wszedł do klasy. Podchodząc do mnie cwaniacki uśmiech wkradł się mu na usta. Wykręciłam tylko oczami i zaczęłam malować jakieś wzorki na okładce czasopisma przedstawiającego naszego ukochanego gwiazdę Justina Biebera. 
- Hej - uśmiechną się do mnie co ja odpowiedziałam tylko krótkim "cześć" . Usiadł koło mnie i wpatrywał się co robię. 
- Aż tak mnie nie lubisz żeby na moim zdjęciu domalowywać jakieś części co dziewczyny je mają? - spytał z oburzeniem 
- Jak coś Ci nie masuje to przesiądź się gdzieś indziej - odparłam trochę zirytowana
- Okej, okej już się nie odzywam - odpowiedział . Po chwili dostałam sms-a od mamy. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co chodzi. 

Jak masz przy sobie gazetę 1,2,3 START to otwórz na stronie 26. Tam znajdziesz tego mojego byłego. -mama 

Otworzyłam na podaną mi stronę i moim oczom ukazał się piosenkarz młodszy o 2 lata od mamy. A więc to on. Zamorduje go. Przysięgam. 
- Znasz go? - spytałam się Jussa pokazując zdjęcie. Tylko on mógł znać jakąś gwiazdę i być może gdzie mieszka. 
- No tak. Przyjaciel mojej mamy i sławny piosenkarz - odpowiedział  przyglądając się dobrze postaci - a co? - spojrzał na mnie tajemniczo
- A wiesz może gdzie mieszka? - mam nadzieje że odpowiesz. Ostatnie zdanie powiedziałam w myślach. 
- Po co ci to wiedzieć? - dociekał się.
- Proszę, powiesz ? jak chcesz to możesz iść ze mną a ja ci wytłumaczę o co chodzi po drodze. ok? 
- No dobra - powiedział po namyśle - kiedy? 
- Teraz. 
-Teraz?! - powtórzył z niedowierzaniem 
- tak teraz - potwierdziłam wychodząc z klasy.

***

Okazało się że on mieszka nie daleko naszej szkoły. Dalej nie powiedziałam mu o co chodzi. Jak wejdzie ze mną to wszystko na pewno usłyszy. Staliśmy koło jego domu. Pomału podeszliśmy do jego drzwi. Jaki był plan? Robię mu awanturę. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył nam 2 lata starszy ode mnie chłopak. 
- Czym mogę pomóc ? - spytał się czarnowłosy 
- Szukam Joa Jordana ( imię wymyślone ;) ) 
- Jak kolejni fani to niestety ale taty nie ma - zaraz, zaraz. Czy on powiedział tata? 
- Tata? - spytałam się niedowierzanie
- Taaak? A coś się stało? - było trochę zmieszany 
- Czekaj ile ty masz lat? 
- 21, a co - podrapał się po głowie. 
Ma 21 lat. Więc jest 2 lata ode mnie starszy. Coś jest nie tak.
- data urodzenia - muszę mieć pewność. 
- 12.04.1992r. Naprawdę nie wiem o co chodzi - kurwa. dzień narodzin dziecka mojej mamy które niby umarło. Co do cholery. Czy właśnie chłopak który stoi koło mnie jest moim bratem? 
- Naprawdę nie ma twojego taty? - spytałam się zmieszana 
- Ehh... jest wchodź - otworzył szerzej drzwi. 
- Justin - zwróciłam się do towarzysza który przeglądał się cały czas tej sytuacji - masz telefon i wyślij sms-a do mojej mamy czy na pewno dziecko które umarło nie żyje - podałam mu telefon a on kiwną głową i wziął urządzenie z mojej ręki. 
Weszłam do środka podążając za chyba moim bratem. Weszliśmy do pokoiku i tam zobaczyła mężczyznę który siedział przy papierach. Kiedy usłyszał skrzypienie drzwi oderwał głowę od jakiejś kartki którą czytał. 
- Tato, ta dziewczyna chce z tobą porozmawiać. Mówi że to ważne. 
- Niech usiądzie - gestem ręki pokazał krzesło. Posłusznie to zrobiłam - więc ? - spytał się wpatrując się we mnie 
- Zna pan porze Ninę Romano? - tym pytaniem zamurowałam mężczyznę. A niech tylko po wie że nie to mu nogi powyrywam. 
- Owszem znam, a o co chodzi? 
- A czy ten o to chłopak - pokazałam na osobę stojącą przy drzwiach - jest pańskim jak i Niny synem? - tym zamurowałam nie tylko Joa ale także chłopaka. 
- Ale to absurd! Pani jest jakąś dziennikarką? Jak tak to proszę opuścić mój dom - zdenerwowany mężczyzna znał z krzesła 
- Nie jest jakąś zasraną dziennikarką! Chcę tylko wiedzieć czy on jest jej synem - powiedział spokojniej lecz czułam jak łzy dopływają mi do oczów. Westchną i usiadł powrotem na miejsce
- Tak. On nazywa się Patrick (czyt. Patrik ;p ) 
- Więc on nie umarł? 
- Nie, po urodzeniu Nina oddała mi go. Upozorowaliśmy jego śmierć - wyjaśnił 
- Tato ja nic nie rozumiem. Mówiłeś że mama mnie  zostawiła dla jakiegoś mężczyzny kiedy miałem 2 lata - wtedy do rozmowy wtrącił się Patrick 
- Już wszystko wiem. Mama nie chciała zawracać głowy dzieckiem, więc oddała tobie. Mi powiedziała że mój przyrodni brat umarł  po urodzeniu, a Patrickowi powiedziałeś że jego matka go dostawiła. To ty zostawiłeś ją dla kariery. To ty dostawiłeś ją na pastwę losu z brzuchem. Jesteś śmierdzącym hujem - tu już nie wytrzymałam. Pękłam. Łzy leciały strumieniami po mojej twarzy. Wybiegłam z domu jak opętana. Nie wiedząc gdzie biegłam usłyszałam trąbienie, a później lekkie ukucie w klatce. Następnie nastała ciemność. 


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

OMG! Co się stało z Nikolą?! To wszystko pisałam z taką energią i weną ! Ciekawe co się stanie dalej ;) Co powie na to wszystko Patrick, Justin ? Dowiecie się w następnym rozdziale! Jak widzicie trochę dłuższy ale będą jeszcze dłuższe. :) Na razie prawdopodobnie rozdziały będą pokazywane raz tygodniu bo mi internet rozłączają i nie będę mogła pisać ;c Raz w tygodniu będę chodziła do siory i tam pisała! Więc cierpliwości :D Następny za... a na spontana... 4 kom. ;* Pozdrawiam ! 

Tak wygląda Patrick ---> Klik ! ;D 

                                        CZYTASZ = KOMENTUJESZ






wtorek, 28 stycznia 2014

Ok. Wierzę Ci.

 



-I jak? - spytałam się trochę zawstydzona.
Zero. Zero reakcji. Dalej siedział z tą otwartą piękną buźką. Jedna ręką zamknełam mu szczękę i po chwili zaśmiałam się - aż tak źle? - spytałam się robiąc niesmaczną minę. 
- No coś ty! Naprawdę masz niezły głos. Powinnaś zaśpiewać ze mną. 
- Nie za bardzo mi się to podoba - westchnełam 
- No proszę. Zrób to dla mnie - zrobiła minkę szczeniaczka ale co on wyobraża ! Ja dla nie go? Hah chyba z 5 piętra spadł. No ale z drugiej strony uratował mi życie przed tamtymi gostkami. 
- Okej ale to tylko dla tego że uratowałeś mnie - uśmiechnęłam się do niego - dziękuję - popatrzyłam na swoje kolana żeby zakryć rumieńce. Szatyn odwzajemnił miły uśmiech. Wruciliśmy do wcześniejszego zajęcia. Śpiewania. 

 ***

Czas mijał szybko i przyjemnie. Dowiedziałam się wielu rzeczy o Justinie tak samo jak on o mnie. Jedno pytanie dręczyło mnie całą próbę jak i rozmowę. 
- Justin? 
-Tak? - spytał się odwracając wzrok on  telewizora 
- Kim byli Ci ludzie, no wiesz... - ciężko było mi wymówić jakże każde słowo bo miałam gulę gardle i nie chciałam wracać do tego zdarzenia. Lecz moja ciekawość wygrała. Justin tylko westchną i poparzył prosto w moje oczy co działało dość dziwnie dla mnie. 
- Moi kumple. Jak słyszałaś powiedziałem - wylatujecie z gangu - to tak chodziło o taki prawdziwy gang ale ja z tym kończę raz na zawszę. Mam już dość ciągłego jeżdżenia poza Strandford i różne zakamarki tylko dla tego żeby komuś coś przywieść lub sprzedać. 
- To znaczy że handlujesz narkotykami ? - spytałam trochę rozkojarzona bo jakbyście zareagowali na wiadomość że sławna gwiazda ma gang i sprzedaje marihuanę ? 
- Zgadza się. Lecz powinnaś powiedzieć handlowałem bo już tego nie robię. Na prawdę.
- Ok. Wierzę Ci - uśmiechnęłam się przyjaźnie. 

 *** 

Dzień był nawet z tych lepszych niż pozostałych. Położyłam się na łóżko myśląc o całym dniu. Miły spędzony czas z Justinem i spoliczkowana przez dotąd nie znanego mi chłopaka. Ehh... takie życie. Wstałam i podeszłam do szafy wziąć piżamę. Weszłam do łazienki, odkręciłam ciepłą wodę i weszła do wanny. Włosy umyłam orzechowym szamponem, a ciało truskawkowym żelem. Po dokładnym umyciu się ubrała wcześniejsze wybrane ciuchy i położyłam się do łóżka przykrywając moje ciało ciepłą kołdrą. Po chwili oddałam się w objęcia Morfeusza. 


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej :) Przepraszam! Tak bardzo przepraszam! Na mojego bloga nie wchodziłam ok. miesiąc wiec nie wiedziałam że mam już 3 kom. i mogę następny rozdział napisać ;) Wybaczycie? Jeszcze przepraszam że taki krótki ale obiecuję że się poprawie i będą dłuższe i częściej pisane wpisy ;) Dzięki anonimkowi na asku dowiedziałam się że czekacie na rozdział i żeby nie ta osoba to by jeszcze rozdziałów nie było ponad 2 mies. ;D Kocham! Czekam na 3 kom.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

poniedziałek, 2 grudnia 2013

O niee... nie tylko nie to.




 Na początku chcę ten rozdział dedykować wszystkim anonimkom  :* Pozdrawiam was ;D 



---------------------------------------------------------------------------------------------------------------



     Usiadłam na swoje miejsce. O dziwo nie było Justina. Nie wiem czemu się tak tym przejmuję...powinnam się cieszyć że go nie ma bo nie muszę obok niego siedzieć. Lekcja się rozpoczęła. Po 10 min. do klasy wszedł Justin z swoim menadżerem. Schooter (czy jak tam się to pisze xd ) podszedł do pani i coś do niej zagadał. Pani kiwneła głową i wzruciła się do Justina. 
-  Siadaj na swoje miejsce i przepisz temat od Nikoli - w tym dobry humor mi się popsuł. Justin podszedł do ławki, wyją książki i otworzył zeszyt. 
- Nikola to mogę przepisać temat? 
- Proszę - powiedziałam obojętnie podsuwając do niego zeszyt. Przepisał i odsuną  z powrotem zeszycik. 
- Dzięki - uśmiechnęłam się do mnie. Ja tylko wykręciłam oczami i słuchałam co pani mówi. 

Po lekcji wyszłam na dwór trochę ochłonąć. Poszłam na boisko gdzie grali chłopcy. Siedziałam i wpatrywałam się w nich. Spojrzałam na zegarek w telefonie i uznałam że już muszę iść bo zaraz będzie dzwonek. Następna ostatnia lekcja to muzyka. 


Usiadłam w ławce. Jak zwykle pani poprosiła naszą POP gwiazdę o zaśmiewanie jednej z piosenek w podręczniku. 
- W szkole organizowane są konkursy muzyczne. Muszę wybrać 2 osoby do zaśpiewania w duecie jedną wybraną przez nich piosenkę.  - wybieram Justina i Nikole - w  tym momęcie zbladłam. Nie chciałam śpiewać na publiczności, ale też nie chciałam śpiewać z Justinem. 
- Ale ja nie chcę - wyjęczałam
- Nie masz innego wybor. Już was zapisałam więc przepadło. 
- Ahh... niech będzie ale ja wybieram piosenkę - wzruciłam się do Justina który tylko kiwną głową. 
Dobrze. Więc zostańcie po lekcjach. 
Lekcja minęła szybko. Za 4 dni mam konkurs. Po lekcji podeszłam do biurka pani razem z Bieberem. 
- Okej. To jaką wybierasz piosenkę? - zapytał się mnie szatyn. 
- Znam taką jedną która mi się spodobała bo ostatnio ją słyszałam w radiu. Nie znam wykonawcy ale tytuł owszem.
- To to słuchamy. - tym razem odezwała się pani. 
- Ma tytuł : As long as you love me - Justin tylko się wyszczerzył. Nie wiedziałam o co chodzi.
- Czemu się tak uśmiechasz? - zapytałam zakłopotana. 
- Skarbie ta piosenka to jest moja. Więc postanowione zaśpiewamy tą piosenkę. 
- O nie... 
- O tak - wyszeptał mi do ucha co spowodowało nie przyjemne dreszcze
- To dobrze że oboje się zgadzacie. Poćwiczcie razem tą piosenkę i wykujcie na pamięć. 
 - Chyba tylko ja muszę się uczyć bo ten o to chłopak ją zna i umie lepiej. 
- Mam pomysł. Umiesz grać na gitarze?  - zapytał się mnie brązowooki.
- No umiem - odpowiedziałam na pytanie. 
- To ja będę śpiewał, a ty grała. nauczysz się chwytów i po sprawie. Ok? 
- No dobra. 
- Okej dzieciaki. Idźcie już do domu i po drodze omówicie wszystko. Dobrze? 
- Do widzenia proszę pani. - odpowiedzieliśmy razem wychodząc z klasy. 

 Justin nie mógł dzisiaj do mnie przyjść bo musiał od razu jechać do studia. 
 Mi to nawet pasowało. Szłam sobie uliczką gdy nagle zatrzymał się obok mnie jakiś czarny samochód. Nie zwracając na niego uwagi szłam dalej. Auto jechało za mną. Wkurzyłam się po pewnym czasie i zatrzymałam się. Szyba się odsunęła i za okienka wyjrzał nie znany mi dotąd chłopak. 
- Hej maleńka podwiesić cie ? 
- Nie dzięki poradzę sobie. 
- No ale dla mnie to żaden problem - wysiadł z auta i złapał mój nadgarstek. 
- Puść mnie! - wysyczałam. 
- Oj nie traki tonem do mnie królewno. Skurzyłam się i zamachnęłam wolną dłoń. Od razu walnęłam go z "liścia". Ten złapał się za policzek. Ja kożystając z okazji wyrwałam się i zaczęłam biec w stronę domu. Niestety samochód był szybszy i dogonił mnie. Z auta wyszło 2 kolesi. 
- Nie ładnie. Nie bije się obcych ludzi. Jeden z nich zagrodził mi dalsze uciekanie, a drugi złapał mnie za nadgarstki. Po chwili wyszedł ten sam chłopak któremu dałam po mordzie. 
- Dziewczyno wesz że to mnie bolało? Nie nauczyli cie kultury? - oddał mi w te same miejsce tam gdzie ja mu wcześniej ale mocniej. Chciałam złapani się za policzek bo mocno piekł ale nadgarstki miałam uwięzione. Łza mi poleciał po policzku. 
- A ciebie rodzice nie nauczyli że dziewczyn się nie bije? - odpyskowałam. Zaśmiał się i chciał jeszcze raz mnie uderzyć ale za rogu wyszedł Justin. Kiedy zobaczył co się dzieje podbiegł i złapał za rękę koleśa który mnie prubował drugi raz uderzyć .
- Stary! Co ty kurwa robisz! 
- Ta mała suka uderzył mnie. 
- Miała powód. Puści  ją! Zrucił się do chłopaka który mocno trzymał moje nad garstki. Justin podszedł do zielonookiego i przywalił mu z pięści. Aż z wargi poleciała krew. 
-Nikola nic Ci nie jest? 
- Co ty ją znasz?! - krzykną zorientowany chłopak.
- Tak, znam. Chodzi ze mną do klasy. A wy już wylatujecie z gangu! I to dzisiaj! Mówiłem wam coś. Ostrzegałem. - krzykną zły Justin, złapał mnie za rękę i pociągną w stronę mojego domu. Ja nie wiedziałam co się dzieje. Zemdlałam. 
Obudziłam się na kanapie. Obok mnie siedział Justin. 
- Gdzie... gdzie ja jestem? 
- He he he na pewno nie w niebie xd - zażartował - jesteś u mnie. Zemdlałaś więc nie chciałem niepokoić twoich rodziców więc przyniosłem cie tu. Zadzwoniłem do nich żeby się nie martwili. Powiedziałem że jesteś u mnie i będziemy ćwiczyć do konkursu muzycznego.  Jak się czujesz? Sorry za nich, to skończeni dupki. 
- Przekonałam się na własnej skurzę. 
- Gdzie cie walneli?
- Pokazałam mu czerwony policzek. - tylko zrobił nie spaczną mine i wyszedł z salonu. Chyba to jest salon. Po chwili wrucił z gorącą zupą. 
- Sam tu mieszkasz?  
- Nie z mamą. Ale mama wyjechała na 2 tygodnie Na jakąś delegację. 
- Aha. To może poćwiczymy? Masz gitarę? - ale ja głupia oczywiście że ma, przecież to gwiazda i umie grać na takich instrumentach. 
- Zaraz przyniosę. - wstał i poszedł na górę. Po chwili wrócił z gitarą i kartką. - proszę. Tu masz chwyty - podał mi kartkę i gitarę. Zaczęłam grać. Kiedy skończyłam, ponownie zagrałam melogię ale za pomocą Justina. Śpiewał. 
- Wspaniale! Ej a ty umiesz śpiewać? 
- no coś tam umiem. 
- zaśpiewasz mi jakąś piosenkę którą znasz? 
-a co proponujesz? 
- hmm... - pomyślał po chwili - już wiem - wyszczerzył się. 
- mam się bać? -zażartowałam 
- Baby. Na pewno znasz. 
- O niee... nie tylko nie to
- No... masz tu słowa i śpiewaj. - zaczęłam śpiewać. Kiedy skończyłam czekałam na słowa Justina bo siedział z otwartą buzią.


  

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------









Hej! Kolejny rozdział wstawiam za 2 kom. ;*


 
 

wtorek, 26 listopada 2013

Czas na męczarnie...






Obudziłam się, a przy moim łózko siedziała mama z tatą. 
- Heeej - powiedziałam ziewając
- Cześć córuś, co tam u ciebie słychać? 
- Wszystko dobrze, kiedy wychodzę ?
- Dziasiaj ale pod warunkiem że będziesz odpoczywała. 
- Dobrze mamusiuuu... -uśmiechałam się zadowolona co usłyszałam.


Jestem już w domu. O 12 wypuścili mnie i lekarz zapisał mi kilka tabletek, które muszę brać przez cały tydzień. Dzisiaj ma do mnie przyjść Natalka z lekcjami bo muszę nadrobić zaległości. Justine jakoś nie utrzymujemy kontaktów. Ostatnio wiedziałam go w szpitalu 2 tygodnie temu. Właśnie rozpakowuje się bo kiedy przyjechałam z szpitala złapałam lenia i położyła się na łóżko. Zadzwoniła do mnie Nata i postanowiłam ogarnąć pokój. Za 10 min. powinna przyjechać więc na pewno ogarnę mój pokój do jej przybycia. 


Kiedy już kończyłam usłyszałam dzwonek do drzwi. To na pewno była Natalka. Zeszłam na dół i odtworzyłam drzwi bo nie było nikogo w domu. Mama pojechała na USG bo za miesiąc będzie rodzić. Bardzo się ciesze że będę miała braciszka, tak mama już mi powiedziała płeć dziecka. 


-Heeej - przeciągnęłam wyraz kiedy zobaczyłam przyjaciółkę w drzwiach, przytuliliśmy się i weszliśmy do środka. Szybko pomknęliśmy do mojego pokoiku. 

- Nareszcie wyrwałam się z tego domu. Nie uwierzysz. Justin jest u mnie bo mój brat się z nim kumpluje i  teraz będę co dzień go widzieć. Masakra. 
- Teksańska - dokończyłam i wybuchnęliśmy śmiechem. - okej dosyć bo pękniemy z śmiechu. Daj mi zeszyt z J.Polskiego... 
Przepisywałam z zeszytów Natalki, a ona uzupełniała mi ćwiczenia żeby szybko się wyrobić bo ona mogła u mnie zostać tylko 2 godziny, a jeszcze chcieliśmy pogadać. 
Kiedy skończyliśmy  zadała mi pytanie: 
-  Co jest  po między tobą, a Justinem? 
- Co miało być.. nic. Jesteśmy tylko kolegami z klasy, a uwierzmi, dalej nie na widzę gwiazd i jego też. Jestem 100% pewna że nie pasujemy do siebie i nie będzie  niczego więcej jak tylko koleżeństwo. Jestem wdzięczna że pomógł mnie odszukać ale i tak nic tego nie zmienia.
- Spoko. Jakbyś przyszła do szkoły i zobaczyła co się dziej tam to byś w życiu nie chciała do domu wracać uwierz mi - zaśmiała się przypominając na pewno coś śmiesznego. 


Natalka musiała już bo było już późno. Pożegnaliśmy się i poszłam spać. Oczywiście nie obeszło się od wieczornej toalety: prysznic, mycie zembów. Przykryłam się ciepłą kołdrą i zasnęłam. 

Minął już tydzień. Jutro mam już iść do szkoły. Co dzień przychodzi do mnie Natalka żebym spisała lekcje. Właśnie kładę się spać rozmyślając nad jutrzejszym dniem. Chodzę do psychologa co bardzo mi pomaga zapomnieć o tym incydencie. 

Następnego dnia wstałam równo o 6 i poczłapałam do łazienki. Wzięłam z szuflady  zestaw i wlazłam pod prysznic. Odświeżona i ubrana zeszłam na dół. Zjadłam śniadanie, mamy nie było bo była w pracy, a toto pojechał na zakupy. Tak napisał mi na karce. Zdziwiło mnie że ąz tak samego rana lecz nie wnikam. 
Ktoś zadzwonił do drzwi. Nie spodziewam się nikogo. Zamurowało mnie jak przed drzwiali zobaczyła Joego. 

- Hej. Jak ja cie dawno nie widziałam! Skąd wiesz gdzie mieszkam? 
- Hej. Natalka mi powiedziała więc postanowiłem przyjść po ciebie do domu. Chciałem pogadać, spytać się jak się czujesz po... - ugryzł się w język zanim powiedział to co obawiałam się usłyszeć. Na szczęście nie dokończył zdania tylko powiedział w jednym zdaniu - Chciałem porozmawiać i spytać się jak się czujesz. 
- Już miałam wychodzić ale jak chcesz mnie podwiesić - zerknęłam na samochód stojący na obok mojego garażu - to bardzo chętnie. Tylko wezmę plecak. - uśmiechnęłam się i weszłam do kuchni po plecak. - Już. 
Joe odtworzył drzwi do samochodu jak prawdziwy dżentelmen. Bardzo mi się spodobało jego zachowanie. Zamkną za mną drzwi i usiadł po stronie kierowcy. Ruszyliśmy do szkoły i kiedy weszłam do klasy oczywiście byliśmy spóźnieni. Bo był mały problem odpaleniem samochodu. Jedne miejsce było wolne obok Natalki na końcu, która na pewno trzymała dla mnie je bo machała ręką żebym usiadła ze mną, a drugie przy oknie w drugiej ławce gdzie siedział jakiś kujon. Joe musiał się pogodzić że muś siedzieć z kujonkiem. Lekcja Geografii bo taką mieliśmy pierwszą lekcje minęła szybko. Całą lekcje spędziliśmy z Natalką na omawianie o różnych tematach i granie Kółko i Krzyżyk. Kolejna lekcja to matematyka...  najgorsza lekcja EVER. 
1. Moja nie ulubiona lekcja ale nie tylko moja na pewno...
2. Dokuczająca nauczycielka i najgorsze...
3. ...Siedzę z Bieberem! Czas na męczarnie... 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej ! Nareszcie nowy rozdział! Dziękuje wam za 3 kom. ;3 1 kom. następny :) Pozdrooo... <3 OX
 


środa, 20 listopada 2013

Dziwny dzień.




Na początku mam krótkie info. 
1. Przepraszam że posty są bardzo rzadko. Ale to tylko z tego powodu że czekam na jeden komentarz. 
2. Co powiecie żebym każdy post dedykować. Jak jesteście na TAK to komentujcie, a ja pierwszą osobę która skomentuję wybiorę i będzie miała już załatwiony dedyk. 
3. Ten rozdział dedykuje dla mojej przyjaciółki z klasy Kindze która czeka na kolejny rozdział!!!

Miłego czytania :) 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Następnego dnia wstałam o 6. Jak każdego poranka biorę z szafy ciuch, idę do łazienki, myję się i wchodzę na dół żeby zjeść pyszne śniadanie.
Wyszłam na dwór idąc prosto do szkoły. Słuchałam piosenek i nie słysząc nic szłam pewnym krokiem na przód patrząc na ziemie. Nie wiem co zainteresowało mnie zwykłym poukładanym w różne wzory chodnikiem. Nagle zderzyłam się z kimś. Poleciałam na chodnik. Podniosłam głowę żeby zobaczyć z kim się zderzyłam. Na ziemi leżał bląd włosy chłopak. Łapał się za głowę bo pewnie przez moją głupotę walnęłam go.
Nikola - Przepraszam nie zauważyłam cie. Nic Ci nie jest? - mówiłam stając. 
Chłopak także wstał. 
Chłopak - Nie nic mi nie jest. Nic się nie stało po prostu nie zauważyłaś - uśmiechną się - mam na imię Joe. 
Nikola - Ja jestem Nikola. - odwzajemniłam uśmiech. 
Joe - Gdzie idziesz? Do szkoły? 
Nikola - Jak widać - mówiła pokazując drogę która prosto prowadzi do budynku. 
Joe - Ja też idę tylko chciałem iść do sklepu żeby kupić coś do jedzenia. Może chcesz ze mną iść do dzwonka jeszcze 10 min. , a to jest tu - pokazał palcem na niewielki sklep spożywczy. 
Nikola - Okej mogę iść i tak nie mam nic ciekawszego do roboty. 
Poszliśmy opowiadając sobie różne ciekawe i nie ciekawe tematy. Dowiedziałam się że chodzi do mojej klasy i też pochodzi z Polski. Kiedy miał 10 lat przeprowadził się tu i przyjął imię Joe, a wcześnie nazywał się Jasi. Wiem głupie imię dla takiego przystojniaka dlatego zmienił se na inne żeby się nie wyróżniać i mieć jakieś ładniejsze imię. Moim zdaniem Jaś też jest ładne ale bardziej pasuje do niego Joe. Wsiedliśmy do szkoły sam raz na dzwonek. Szybko pobiegliśmy do szafek, szybko wzięliśmy potrzebne książki i ruszyliśmy szybkim krokiem do klasy matematycznej. Wpadliśmy zdyszani do klasy i przeprosiliśmy za spóźnienie. Usiedliśmy do ławki koło siebie. 
Lekcja mijała bardzo szybko. Lecz przez cały czas czułam spojrzenie kogoś na moją osobę. Na przerwie podeszłam do Natalki i przywitałam się całusem w policzek. Opowiedziałam jej o dzisiejszym wydarzeniu. Podszedł do nas Joe i zaczęliśmy się śmiać bo Joe wyglądał jakby przeszło koło niego tornado. Włosy w nieładzie, bluzka przechylona i niedowiązany but. Chłopak patrzył na nas dziwnie i nie wiedząc o co chodzi stał jak słup patrząc na nas z wzrokiem typu "O co chodzi? " 
Natalka wyjęła z torebki lusterko i pokazała jego włosy. Zaczerwienił się ze wstydu, poprawił włosy, bluzkę i zawiązał sznurówkę. 
- I jest GIT! - wyszczerzyła się Natalka.
- To co idziemy pokazać dla Nikoli szkołę? - spytał się Natalki. 
- Jasne chętnie pozwiedzam szkołę - powiedziałam nie czekając co odpowie Natalka bo wiedziałam że się zgodzi. I miałam racje bez zastanowienia zgodziła się! 
Zwiedzaliśmy jadalnię, bibliotekę i pokazali mi sale gdzie odbędą się różne zajęcia. Najbardziej zainteresowałam się salą taneczną. 
- Ty to lubisz tańczyć, co? - pytała się Nata. 
- Taaa... a wiesz, kiedy są zajęcia taneczne? 
- Jasne! Ja sama chodzę na tańce. Dzisiaj po lekcjach są. Możesz przyjść i spróbować. - uśmiechnęła się 
- Bardzo chętnie - także uśmiechnęłam się. 
Lekcje mijały dość szybko jak na pierwszy dzień szkole. Dostałam dzisiaj jedną 5 z odpowiedzi. Całkiem nieźle... lecz dzień musiał mi się popsuć, kiedy zobaczyłam że dzisiaj zamiast trenera zastępcą będzie nikt inny ja nie JUSTIN BIEBER !!

Natalka też była trochę zła ale jakoś poradzimy sobie. 
Ja z Natą poszliśmy do szatni się przebrać i wyszliśmy na sale. Wpierw był rozgrzewnka i znowy te uczucie... znowu czułam jakby ktoś na mnie patrzył. 
Zajęcia minęły szybko i nauczyłam się kilka fajnych kroków tanecznych. 
Natalka zaprosiła mnie do siebie i plotkowaliśmy. Opowiedział jej o tym że ktoś cały czas się na mnie patrzył. Siedzieliśmy już dobre 5 godzin. Kiedy wybiła na zegarze 20:00 postanowiłam wracać do domu. 
Pożegnałam się z przyjaciółką i wyszła z domu. 
Szłam ulicą, koło mnie przechodziło dużo ludzi. Nagle ktoś złapał nie za nadgarstek i się przestraszyłam. Odwróciłam się żeby zobaczyć kto to. Za mną stało 2 mężczyzn. Pijanych. 
-Puść mnie!  
- Hahahaha rodzice cie nie mówili żeby samemu nie chodzić w nocy? 
- Puść mnie!- wrzasnęłam coraz bardziej przestraszona. Wyrywałam się ale na próżno. Złapał nie za drugą rękę i zaczął mnie ciągnąć razem z swym towarzyszem. Zaciągnęli mnie do lasy i rzucili na najbliższe drzewo. Jeden z nich podszedł do mnie i zaczął mnie obmacywać. Płakałam, wyrywałam się. Zdjął ze mnie bluzkę, drugi z nich spodnie i zaczęli macać w miejscach nie dostępnych dla nikogo. Wysoki brunet zdjął koszule i sponie. Drugi, blondyn trzymał mnie. Krzyczałam ale na marne. Zaczęło mi się kręcić w głowie, zemdlałąm. 

Obudziłam się w krzakach. Byłam zimna i obolała. Nie miałam na sobie bielizny. Zaczełąm płakać z myślą że oni to robili... chciałam umrzeć, brzydziłam się siebie. Zobaczyłam przy drzewie moje ciuchy. Nałożyłam je i starałam się wstać. Zrobiłam kilka kroków i upadłam waląc o pobliskie drzewo. Straciłam drugi raz przytomność.  

Obudziłam się w łóżku. Nie otwierałam oczów po prostu czułą na sobie coś miękkiego i że leżałąm na materacu. Słyszałam odgłosy. Otworzyłam oczy i natychmiast zamknęłam bo światło oślepiło mnie. Drugi raz spróbowałam. Zobaczyłam nad sobą mamę, tatę, Justina i Natalkę...zaraz Justina?! 
Odtworzyłam szerzej oczy żeby zobaczyć czy wzrok mnie nie myli. Nie, nie mylił się. Do pokoju wszedł lekarz i wyprosił wszystkich bo musiał zrobić kilka badać. 0Zapytał mnie jak się czuje, czy boli mnie głowa i itd. Wyszedł i to pokoju weszli mama z tatą. 
- Jak się czujesz? - zapytała matczynym głosem. 
- Boli mnie całe siało. Jak tu się znalazłam? 
- Justin znalazł cie w lesie i przywiózł do szpitala. Oni wezwali nas, a ja twoją przyjaciółkę. 
- Zaraz Justin mnie tu przywiózł?! 
- Tak. Nie wracałaś więc zadzwoniłam do twojej przyjaciółki, a ona do Justina i zaczęliśmy cię szukać. Tak się baliśmy... - z oka popłynęła jej łza. - co się stało? 
Opowiedziałam jej wszystko. Rozpłakała się, a ja tak samo kiedy przypomniałam sobie co się zdarzyło tamtego wieczora. 
Wszedł Justin i Natalka. 
- Hej jak się czujesz? - spytali się oboje równocześnie. 
- Tak cobie... Justin dziękuje - uśmiechnęłam się najmocniej jak dałam rady.
- Nie dziękuj mnie tylko dla Natalki, to ona do mnie zadzwoniła, a  ja byłem w pobliżu bo szlem od kolegi. 
- Dziękuję Ci Natalka i Justin - zaśmiałam się. 
- Okej nie ma za co, a teraz odpoczywaj. Śpij dobrze Ci to zrobi. 
Zasnęłam.  


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej :) Jak wam spodobał się rozdzialik? 1 kom. następny ;**



 
Dziwny

czwartek, 14 listopada 2013

Nowa w szkole...




2 miesiące później. 

Obudziłam się, spojrzałam na zegarek i zobaczyłam godz. 5
Nie lubiłam o tej godzinie stawać ale dzisiaj był wyjątkowy dzień.Idę pierwszy raz do mojej nowej szkoły! Byłam podekscytowana. Wstałam z łóżka i leniwym krokiem poszłam do łazienki. Wzięłam gorący prysznic i nałożyłam na siebie szlafrok. Podeszłam do szafki z ubraniami i wyjęłam strój galowy. Ponownie poszłam do łazienki żeby się przebrać, zrobiłam lekki makijaż i spojrzałam na wyświetlacz komórki była godzina 7. Poszłam na dół i przywitałam się z mamą i tatą. Zjadłam śniadanie i poprosiłam tatę żeby mnie podwiózł do szkoły. Wyjechaliśmy. 
W te parę miesięcy moje życie się trochę zmieniło. Otóż kiedyś byłam Belieberką, a teraz nie jestem nią wprost nie na widzę gwiazd. Kilka dni po koncercie Justina mama mi opowiedziała że jak była w moim wieku zakochała się w gwieździe i zostali parą. Po paru miesiącach postanowili założyć rodzinę. Mama zaszła w ciąży. Dobrze się jej układało aż pewnego dnia jej ukochany wyjechałw trasę. Obiecał jej że będzie dzwonił i pisał smsy. Lecz tak nie było. Długo nie wracał. Mijały dni,tygodnie i miesiące. Już straciła nadzieje. Nadszedł czas porodu. Niestety urodziła dziecko, które było pół martwe. Nie przetrwało i zmarło. Od tego czasu przyrzekła sobie że nigdy się nie zakocha. Parę lat później znalazła chłopaka mojego tatę i wzięli ślub. Założyli rodzinę i urodziłam się ja. 
Od tego momentu kiedy mama mi wszystko opowiedziała znienawidziłam gwiazdy aż do teraz.
Nie wiedziałam kiedy ale już przyjechaliśmy pod szkołę. Wysiadłam z samochodu całując się z tatą w policzek na pożegnanie. Stanęłam i wzięłam głęboki oddech. Ruszyłam pod drzwi. Kiedy szłam czułam że dużo osób się na mnie patrzy. Nie przejmowałam się bo przecież jestem tu nowa! Nikt mnie nie zna! ;D 
Podeszłam tablicy gdzie było kartki z klasami. Wyszukałam swoją klasę i niezadowolona zobaczyłam że nalezę do klasy gdzie chodzą gwiazdy. Czemu musiało mnie to spotkać! - powiedziałam w myślach. 
Odeszłam jeszcze raz zerkając na tablicę czy się nie pomyliłam i nie należę do tej właśnie klasy. Nie, nie myliłam się! - pomyślałam w myślach z wyrzutem. Zerknęłam pod jaką sale mam iść i właśnie tam się udałam. Usiadłam na ławce czekając na dzwonek. Szybko nadszedł. Wychowawca zaprosił klasę do środka. Ja weszłam ostatnia. Kiedy przekroczyłam próg klasy zorientowałam się że już wszyscy siedzą na miejscach  i się na mnie patrzą. Nauczyciel pokazał gestem ręki żebym do niego podeszła.Nieśmiało podeszłam.
Nauczyciel - Drodzy poznajcię Nikole. Przedstaw się i powiedz coś o sobie. 
Nikola - Hej. Nazywam się Nikola. Mam 18 lat i pochodzę z Polski. Interesuje się tańcem i muzyką.
Nauczyciel - Witamy się w naszej klasie. Usiądź z Justinem. 
Co?! Justinem? Spojrzałam na chłopaka który się do mnie uśmiechał. Nie to nie może być prawda! Ja?! Czemu JA ? Ehhh.... fakt tylko przy nim było wolne miejsce. Dziwne przeciesz to gwiazda. Wszyscy by się do niego pchali żeby z nim usiąść. Dziwne... Dobra mniejsza o to. Ruszyłam stronę ławki i usiadłam przy nim. 
Justin - Cześć. - uśmiechną się przyjażnie.
Nikola - Hej... - powiedziała przewracając oczami.
Justin - Jestem Justin ale z pewnością wiesz bo...
Nikola - Tak wiem. - powiedziała obojętnym głosem przerywając mu. 
Justin - Rodzice cie nie uczyli że nie przerywa się? 
Nikola - yyyy tak. Sorry ale nie mam ochoty gadać. -powiedziałam odwracając głowę stronę nauczyciela. 
Justin - No dobra sorry - uniósł ręce w geście obronnym. 
Godzina szybko minęła. Co bardzo się ciesze bo nie chciałam już więcej dłużej siedzieć z Justinem. 
Kiedy wychodziłam z klasy ktoś szturchną mnie od tyłu. Odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynę uśmiechającą się do mnie. 
Nikola - Hej. - powiedziałam po angielsku. 
Dziewczyna - Hej. Nie musisz mówić po angielsku ja też pochodzę z Polski. - uśmiechnęła się -mam na imię Natalia. Mam 19 lat. 
Nikola - O jak miło. Teraz wiem że nie jestem tu jedyna ;) - uśmiechnęłam się przyjaźnie, a Nata odwzajemniła uśmiech. 
Natalka - Może przejdziemy się razem do domu co? 
Nikola - No nie wiem czy mamy taką samą drogę... 
Natalka - Jesteśmy sąsiadkami! Widziałam cię dzisiaj rano jak wsiadałaś. 
Nikola - Hehe to chodźmy. 
 Ruszyliśmy do domu. Natalka opowiadała mi jak jest u nas w szkole, z kim się zadawać, z kim nie. Dowiedziałam się wielu ciekawych informacji np. w szkole jest jeszcze kilka osób, które pochodzą z Polski. Tylko dręczyła mnie jedyne pytanie. 
Nikola - Nata czemu Justin siedział sam? Przecież on jest gwiazdą popu i wgl. Nie powinien siedzieć z fankami? 
Natalka - He he he o tuż że u nas w klasie nie ma Beliebers. 
Nikola - yyy dziwne to jest... 
Natalka - Też tak uważam. - zgodziła się zemną.
Miło spędziliśmy drogę do domu. Przy okazji dowiedziałam się gdzie mieszkają różne uczniowie z naszej szkoły i klasy. Nie spodobał mi się fakt że 2 domy dalej mieszka nikt jak JUSTIN BIEBR. 
Pożegnałam się z nowo poznaną przyjaciółką, nie wiem czy już mogę nazwać to przyjaźnią ale tak,  jest moją przyjaciółką i sąsiadką. Umówiliśmy że Natalka przyjdzie po mnie rano o 7 : 45. Do szkoły mieliśmy ok. 10 min. drogi. 
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam mamę, która robiła coś w kuchni. 
Mama  - Nikola musimy pogadać. 
Usiadłam przy stoliku. 
Nikola - O czym ? 
Mama - Słuchaj... więc... przeprowadziliśmy się tu nie tylko z tego powodu że tato miał awans, ale też to że będziesz miała brata. 
Nikola - Co?! Jesteś w ciąży? 
Mama - Tak jestem w ciąży. - na samą myśl o tym uśmiechnęłam się do mamy i przytuliłam ją mocno. 
Nikola - W którym miesiącu? - powiedziałam puszczając mamę z uścisku.
Mama - W 3 miesiącu skarbie. 
Nikola - Że co? Już w trzecim? WOW! Jesetem szczęśliwa! Naprawdę.
Mama - Bardzo się ciesze, a teraz opowiadaj jak w szkole. 
Uśmiech z mojej twarzy znikł. Opowiedziałam wszystko mamie jak poznałam Natalkę no i o Justinie. 
Mama - Córcia. Moja sprawa była kiedy byłam w twoim wieku ale nie chcę żebyś znienawidziła wszystkie gwiazdy przez moją głupotę. 
Nikola - Ależ mamo! Twoja sprawa i moja sprawa. Nie zostawię cie z tym samą. Obiecuje. - posłałam miły uśmiech do mamy. 
Mama - Do dobrze nie będę się z tobą kłócić. 
Poszłam na górę i walnęłam się do łóżka. Ku zdziwieniu była już 20. 
Weszłam do łazienki i wzięłam długą kąpiel. Wytarłam się ręcznikiem i ubrałam w piżamę. Położyłam się do łóżka i zasnęłam...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej. Dzisiaj w końcu wzięłam się za pisanie. Trochę dłuższe i nareszcie pojawił się Justin. Tak wygląda Nikola ----> Klik   :) Mam nadzieje że się spodobało. 1 kom. piszę dalej :) Co raz będą się powiększały wymagające liczby komentarzy żebym napisała kolejny. Pozdrawiam :) ;** 

Polecajcie mnie znajomym !





------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Hej! Mojego bloga mało osób czyta. Jak wnioskowałam tylko 1 osoba. Więc jak ktoś tu jeszcze czyta mego bloga to polecajcie mnie innym znajomym. Trochę mi się nie chce pisać postów dla jednej osoby. Pozdrawiam :) 
PS. Co wy na to żebym zaczęła tytułować wpisy, a nie np. 1,2,3,itd...?

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------